Jawa czy sen? / "Żywe morze snów na jawie" Richard Flanagan wyd.Literackie
W dzisiejszym świecie ciężko nam się zatrzymać. Wszędzie pędzimy, szybko załatwiamy sprawy, chcemy wszystko na już. Sytuacja w jakiej znaleźli się bohaterowie najnowszej powieści Richarda Flanagan uświadamia nam, co tak naprawdę jest ważne...
Podczas gdy Francie w dziwnych snach na jawie szuka ucieczki od coraz bardziej dojmującej udręki, jej córka z lękiem obserwuje własne ciało: pewnego dnia znika jej palec, innego – kolano, potem znikają ludzie. W tym samym czasie pożary trawią australijskie lasy. Wszystko rozpada się, wymiera, ginie. Czy można to zatrzymać? Uratować świat, Francie i miłość?
Nikt inny, tak jak Flanagan nie potrafi mówić do nas realnymi sytuacjami w jakich przyjdzie nam się sprawdzić. Każdy pożegna kiedyś rodziców, każdy z nas będzie odwiedzał kogoś w szpitalu, każdy z nas uświadomi sobie jak niewiele zależy od nas...
.
Przepięknym zabiegiem jakie użył w "Żywym morzu..." jest przeskakiwanie pomiędzy snem, jawą, tym co tu i teraz i tym co niemożliwe wręcz. Genialnie pokazał sposób przemijania nas jako ludzi, ale też zanikania, Anna zaczyna trącić części swojego ciała, przestaje mieć kontrolę nad sobą, czy da się bardziej metaforycznie powiedzieć komuś, że nie żyje prawdziwie, że znika, że umrze?
.
Jeśli lubicie literaturę tego typu będziecie zachwyceni. Jeśli nie czytacie literatury pięknej zacznijcie od tej książki. Gwarantuję, spodoba się wam.
.
Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Literackim.
Piękny wpis i grafika
OdpowiedzUsuń