"SATURNIN" Jakuba Małeckiego / RECENZJA oraz relacja ze spotkania autorskiego
" Nazywam się Saturnin Markiewicz i nigdy nie spełnię swojego jedynego marzenia, nigdy nie będę zawodowo uprawiał sportu. Jestem przedstawicielem handlowym, tak jak wszyscy inni ludzie na świecie. Siedzę w aucie, odbieram telefony. Wymyślam zabawne odzywki, które nie są zabawne. (...) Mam trzydzieści lat, żyję sam i ciągle czekam na coś, co się nie wydarzy".
Satek, tytułowy bohater, tak mówi sam o sobie. Cała historia jest dość prosta. Do chłopaka dzwoni matka, zdezorientowana bo jego dziadek wyszedł z domu i nie wrócił. Saturnin postanawia wziąć urlop i pojechać w rodzinne strony, by pomóc odszukać staruszka. Ale jeśli znacie prozę i styl pisarski Jakuba Małeckiego, to możecie się domyślać, że to co najważniejsze dzieje się poza dialogami. Ja przepadłam już po pierwszym zdaniu, przytoczę wam poniżej, żebyście mogli stwierdzić, czy to jest coś co wam odpowiada:
" Moja mama niesie półtora kilograma słońca w dużej niebieskiej materiałowej torbie w białe pasy, a ja drepczę obok, niecierpliwy, z obolałą szczęką. Skórę mam opaloną na kawę z mlekiem - tak mówi czasem dziadek. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu."
Przeczytałam do tej pory wszystkie wydane i wznowione książki Jakuba i mogę śmiało powiedzieć to po raz kolejny na głos i biorąc was z świadków - jest to mój ulubiony pisarz młodego pokolenia. Dlaczego? Zapytacie. Ponieważ jego książki to niesamowite studium ludzkich emocji. Tutaj nie ma dialogu, słów jakie padają z ust bohaterów jest niewiele, za to możemy przeniknąć do świata tych postaci, zrozumieć ich i poznać to, co siedzi w ich głowach.
"Kiedyś dziadek nastraszył mnie, że jak połknę pestkę urośnie we mnie drzewo. No a umówmy się, połykałem wtedy całe mnóstwo pestek. Zacząłem dużo o tym myśleć: przede wszystkim zacząłem się zastanawiać, jakie to będzie drzewo. Takie jak w sadzie, krępe i pokrzywione, czy może jedno z tych, które prężyły się za ruinami chlewu? Wydawało się, że skoro jadłem tyle papierówek, to raczej jabłoń, ale kto to mógł wiedzieć? Nie za bardzo znałem się na drzewach."
Gdybym miała zaklasyfikować twórczość Jakuba Małeckiego do jakiegoś nurtu pisarskiego, to byłaby to proza relatywno - metaforyczna, ponieważ mamy tutaj mnóstwo zależności pomiędzy tym co rzeczywiste, a metaforyczne, tym co realne, a tym co magiczne. Małecki jak nikt inny potrafi zwyczajnym czynnościom, momentom, sytuacjom nadać mistycznego znaczenia, uwrażliwia tym samym czytelnika na to co dzieje się dookoła nas.
Jeśli znów usłyszycie, że polecam wam tę książkę, to uznacie, że pewnie poleca bo recenzuje, albo bo to autor na topie. NIE! Polecam, bo ta proza to część mnie i ciebie, to coś co rozrywa serce na milion kawałków po to by na końcu je posklejać, by mogło jeszcze trochę przeżyć...
To jest absolutnie moja wrażliwość, mój sposób patrzenia na świat, moje wyciąganie momentów, tylko że ja to chowam dla siebie, a Jakub Małecki to opisuje dla wszystkich. Po lekturze "Saturnina" już wiem, że nie mam ulubionej książki tego autora. Mam za to ulubione momenty, fragmenty, bohaterów. W "Nikt nie idzie" to było zbieranie fontann - kto czytał ten wie o czym mówię, w "Horyzoncie" Wemek, żółw, który stał się metaforą całej książki, w "Saturninie" to słońce, które pojawia się na początku i które otwiera całą powieść.
Przy okazji recenzji, chcę wam jeszcze wspomnieć o spotkaniu z autorem, które miało miejsce 9 października w księgarni TU CZY TAM w Kętach. Kameralne, w trudnych warunkach, bo pandemia, ale na szczęście dla wszystkich odbyło się. To była czysta przyjemność posłuchać o tworzeniu powieści, o emocjach jakie towarzyszą podczas procesu wydawniczego, o tym co dalej. Było to też jakby podwójne spotkanie, ponieważ redaktorka książek Kuby - Joanna Mika jest mieszkanką Kęt i była obecna w księgarni. Dwie godziny czystej uczty dla książkoholików, to byłą taka namiastka Targów Książki w tym roku, bo jak wszyscy wiemy żadna edycja, ani Warszawska, ani Krakowska nie mogły się odbyć. Za to zapis z tego spotkania jest na IGTV, na moim profilu na Istagramie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się!



Zaintrygowałaś mnie! Nie czytałam książek autora ale po recenzji chętnie zapoznam się z Jego twórczością 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się i zarażam dalej Małeckim!
Usuń31 yrs old Assistant Manager Griff Josey, hailing from Revelstoke enjoys watching movies like Baby... Secret of the Lost Legend and Shooting. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a F150. znajdz tutaj
OdpowiedzUsuń