RECENZJA /"Wyspa " Sigrídur Hagalín Björnsdòttir /PRZEDPREMIEROWO

Czy w dzisiejszych czasach możliwy jest informatyczny przewrót, który może doprowadzić do odcięcia jakiegoś miejsca od reszty świata? Czy ludzie potrafiłby powrócić do życia u podstaw? Na te pytania odpowiedzi próbuje znaleźć islandzka dziennikarka, a teraz autorka książki.


Tytułową "Wyspą" jest Islandia. Pewnego dnia następuje informatyczny krach i wyspa zostaje odcięta od reszty świata.  Nie ma łączności internetowej, nie działają telefony, nie latają samoloty. Ludzie zostają uwięzieni na wyspie i muszą sobie poradzić. Zaczyna się gra o przetrwanie.
Björndotír sieje w tej niewielkiej książce teorie spiskowe. Nie wiadomo co się stało, ale jedno jest pewne, w kraju panuje zamęt.

Do wszystkiego można się przyzwyczaić w końcu. Nie ma pojęcia, jak to się dzieje, ale zupełnie, jakby ktoś przestawiał w niej niewielkie cząstki, codziennie o jakiś kawałek i wciąż na nowo przesuwał granice, co raz bliżej jej wnętrza.                                  s. 219

To, co bardzo podobało mi się w tej książce to zresetowanie społeczeństwa.  W obecnej sytuacji krajem rządzi polityka, z ludzie muszą na powrót odświeżyć przyzwyczajenia i nauczyć się być w jak największym stopniu samowystarczalnymi. 

Mieszkamy tu od prawie tysiąca dwustu lat i jesteśmy samowystarczalni. Bywało czasem trudno, a czasem zimno, ale przeżyliśmy. I nadal tu jesteśmy, z naszym pięknym, starym językiem, z naszymi sagami i wierszami, z zielonymi wioskami, morzem pełnym ryb, rzekami pełnymi energii. Mamy najsilniejszych mężczyzn i najpiękniejsze kobiety(...) Naprzód Islandio!                                                          s. 49

Po drugie teoria spiskowa, a raczej konsekwencje katastrofy są przedstawione z perspektywy kilku bohaterów.  Mamy politykę na szczeblach władzy, mamy dziennikarkę, mamy samotnika i zagubioną młodzież. Przekrój pozwala na zauważenie skali problemu z wielu perspektyw
.
Elementem, który mi się nie spodobał była sama teoria spiskowa.  Nam, ludziom żyjącym współcześnie trudno sobie taki technologiczny krach wyobrazić. Poza tym jeśli już coś się psuje to po pewnym da się to naprawić, tutaj czas akcji trwa ponad rok, co wydaje się trochę nierealne. 

Książka jest zdecydowanie godna uwagi, ponieważ pokazuje rozpad, gnicie i odbudowę społeczeństwa, które będąc zmuszone być samowystarczalnym misi zmienić przyzwyczajenia, by przeżyć.

A czasem świat staje się tak mały, że kurczy się do rozmiarów jednego człowieka. Jeden mały człowiek nad wyludnionym fiordem.                                                              s. 10
-------------------------
Za egzemplarz recenzyjny  dostarczony przedpremierowy serdecznie dziękuję wydawnictwu literackiemu.

Komentarze

  1. Jeśli książka wpadnie mi w ręce to przeczytam, ale jakoś bardzo mnie teraz nie kusi. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty