Basrero humano/ Ludzki śmietnik
"Tańczymy już tylko w Zaduszki" M. Hawranek, Sz. Opryszek, wyd. Znak 2016
Ludzie, ich historie, ich życie, ich codzienność. Mówi się,
że wszędzie ludzie tacy sami, a jednak życie bywa inne od tego co nam się
wydaje. Kiedy słyszymy nazwy jakichś krajów, zwłaszcza tych odległych, bardzo
często oceniamy je po stereotypach i prostych skojarzeniowych obrazkach. Meksyk
– kolorowe sombrero, serenady grane przez ulicznych grajków. Peru – Machu Picchu.
Kolumbia- telenowele i życie wyidealizowanych bohaterów znanych z ekranów TV.
Tymczasem Maria Hawranek i Szymon Opryszek udowadniają, że obok kolorowej
otoczki toczy się normalne życie zwykłych ludzi, bardzo często podszyte
osobistymi dramatami. O ludziach, o życiu traktują w reportażach z Ameryki
Łacińskiej „Tańczymy już tylko w Zaduszki” (Premiera 29.02.2015)
Przekrój przez różnorodność postaci jest szeroki. Odwiedzamy
miasteczko ludzi, którzy po 40 roku życia zapadają na Altz
heimera. Choruje
średnio co druga osoba w rodzinie, do tej pory nie odnaleziono przyczyny. W
kolejnej lokalizacji spotykamy ekowioskę, w której rządzą kobiety. Są po
przejściach, bardzo dramatycznych, ale teraz są już silne i wyzwolone.
Zostajemy oprowadzeni po domu i okolicy gdzie mieszkał Gabriel Garcia Marques.
Odwiedzamy kopalnię złota, gdzie pracujący tam ludzie mają swoje za uszami,
mimo to nie mają wyjścia i muszą podjąć nielegalną i niebezpieczną pracę przy
wydobyciu złota.
Całość historii mnie osobiście przytłacza smutnym
wydźwiękiem dramatów ludzkich. Ale z drugiej strony bardzo cenię reporterski
sposób na przekazywanie sytuacji zastanych. Oni docierają do sedna. Pokazują
tok przyczynowo – skutkowy. Dzięki temu można zaobserwować determinanty jakie
mają wpływ na ludzki los. Tak jak to było w przypadku opisanej historii życia
policjantki nazywanej Mewa. Młoda, 28 letnia dziewczyna, matka czwórki dzieci
mogłaby obdarować życiorysem kilka osób.
Sposób opisywania historii ludzkich jest bardzo
przygnębiający i melancholijny. Wiele tutaj dramatów, ale takie jest właśnie
życie. Zaskakujące, nieprzewidywalne i
rzadko przypomina obrazki znane z ekranów seriali telewizyjnych.
Najlepiej obrazują to słowa ojca wspomnianej wcześnie Mewy, powiedział jej
kiedyś: „ Mogę dać ci tysiąc i jedną radę, ale nie mogę niestety dać ci recepty
na życie”(s. 133)
„ Tańczymy już tylko w Zaduszki”. Reportaże z Ameryki
Łacińskiej Marii Hawranek i Szymona Opryszka, absolwentów UJ, reportażystów i
blogerów polecam szczególnie osobom, które kojarzą te kraje jedynie z folderów
biur podróży i reklam telewizyjnych. To także ciekawy zbiór nieznanych tradycji
i lokalnych zwyczajów, jak tytułowe Zaduszki, czy obrzędy związane ze świnką
morską.
Zapraszam do lektury. Warto poznawać świat takim jaki jest.
Takim jaki spotykają go i widzą reportażyści. Warto podróżować, jeśli nie można
fizycznie to za pomocą książek i relacji. A opisywane tutaj reportaże to najlepszy
sposób na interesującą, choć smutną podróż. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz