"Każdy skarb ma swoją cenę"
Myśląc o
bogaczach tego świata przed oczami mamy milionerów z Hollywood, gwiazdy tzw.
celebrytów, biznesmenów w idealnie skrojonych garniturach, szejków arabskich,
ale na końcu pomyślimy o bogatych Chińczykach. Tamtejsi ludzie przywołują
raczej wyobrażenia o biednych pracownikach, nękanej pracą ludności. A tymczasem
chiński przemysł, a przede wszystkim eksport jest obecnie potęgą. To z kolei
generuje bogatych przedsiębiorców. Ich majątki często wynikają z obrotu i
sprzedaży banalnych i niepozornych produktów jak zupki chińskie, jak kauczuk,
telefony komórkowe, cukier. To właśnie azjatyccy milionerzy inwestują i wydają
swoje majątki w Europie, tym samym utrzymują wielu znanych na świecie
projektantów, którzy bez prywatnych majątków i indywidualnych zamówień nie
byliby w stanie osiągnąć światowego sukcesu, bo zwyczajnie nie mieliby na to
funduszy. Te zagadnienia są tłem w powieści Kevina Kwana „Bajecznie bogaci
Azjaci”.
A o jakich majątkach
mowa w książce?
Wyobraź sobie,
że jedziesz z rodziną do obcego kraju, podróż trwa wiele godzin. Wcześniej
oczywiście dokonujesz rezerwacji w luksusowym hotelu. Na miejscu okazuje się
jednak, że portier nie chce Was zameldować, bo jesteście Chińczykami. Dzwonisz
do męża, opowiadasz o absurdalnej sytuacji. Okazuje się, że on zna właściciela
hotelu. Po pół godzinie rzeczony właściciel osobiście wprowadza was do hotelu i
przedstawia jako… nową właścicielkę. Tak, twój nieprzyzwoicie bogaty mąż kupił
dla Ciebie ten hotel. A to dopiero
początek możliwości finansowych.
Na prawie 500
stronach poznajemy rozpisaną na rozdziały historię trzech bogatych azjatyckich rodzin zamieszkujących Singapur. Akcja toczy
się wokoło ślubu bogaczy – nazywanego w Azji Ślubem Roku. Na przyjęcie
zorganizowane za bagatela 40 milionów dolarów ma przylecieć ze Stanów
Zjednoczonych świadek Pana Młodego – Nick. Jest on dziedzicem jednej z fortun,
ale żyje do tej pory skromnie w Nowym Jorku ze swoją dziewczyną Rachel. Wszystko
zmienia się, gdy pojawiają się w Azji i zaczynają odkrywać w co grają tamtejsi
milionerzy. Dla dziewczyny do ogromne zaskoczenie i szok, ponieważ nie sądziła,
że Nick jest aż tak zamożny.
W około tej
historii rozwiniętych jest wiele zabawnych, nierealnych, niewyobrażalnych
wątków zaplątanych w sieci utkane z pieniędzy. Książka zaskakuje w wielu
momentach. Na początku można się pogubić w nazwiskach, zależnościach kto jest
kim dla kogo. Ale po kilku rozdziałach zauważa się doskonale rozpisany
scenariusz. Każdy rozdział stanowi osobny wątek, niczym scena z filmu. Z resztą
książka jest gotowym materiałem na produkcję azjatycko-hollywoodzką. Pojawiają
się gotowe, bardzo obrazowe opisy miejsc, strojów houte couture od największych projektantów.
Kolejnym zaskoczenie
jest warstwa humorystyczna. Dla normalnego zjadacza chleba fortuna o jakiej
mowa w książce jest niewyobrażalna. Dlatego też takie elementy jak nazwanie
wystawnego bankietu dla 300 gości kameralną uroczystością u babci, czy
pierścionka zaręczynowego z 39 karatowym brylantem prostackim podarunkiem
potrafi zszokować ale i rozbawić do łez.
Azjatycki świat
bogaczy został również doskonale opisany przez warstwę smakową. Różnorodny
wachlarz dań, przypraw, czy smaków pozwala na wizualne wyobrażenie każdego posiłku.
Poza tym, nie od dziś wiadomo, że kuchnaia azjatycka jest najbardziej
aromatyczna, najbardziej różnorodna, dlatego też nie dziwi wspomniany w książce
efekt „kłótni o jedzenie są sportem narodowym”jak mówi jedna z bohaterek.
Bogactwo zawsze
jest czymś pożądanym. Gdy myślimy o przyszłości zawsze wyobrażamy sobie siebie
bogatych, w pięknym domu ze wspaniałym samochodem i przystojnym mężem
milionerem. Niestety, jak głosi cytat z książki, który stał się tytułem tej
recenzji „ każdy skarb ma swoją cenę”. Dlatego też, choć pozornie fortuny
opisanej w powieści można zazdrościć, jest ona okraszona wieloma dramatami
rodzinnymi i osobistymi. Od Astrid odchodzi mąż, jeden z bogaczy bardziej ceni
ubrania od modnych projektantów, niż własne dzieci i żonę. Poznajemy dramat rozgrywający się za ścianami
zdobionymi złotymi ornamentami. Dowiadujemy się jakie tajemnice skrywają
fortuny, jakie dramaty przechodzą bohaterowie ubrani w stroje od Vitona i
Chanel. W tym świecie nawet ślub musi być dobrze przemyślaną inwestycją
przeliczoną na konkretne pieniądze, które zapewnią dostatnie życie i sprostają
oczekiwaniom.
W ostatecznym
rozrachunku piękne, wystawne życie bogaczy posiada dwie strony. Jedną kolorową,
strefę sukienek od Ivesa Sainta Lourenta, jachty, domy, prywatne samoloty. Oraz
drugą tę zwyczajną szarą, dramaty rodzinne, ludzkie tragedie, nawet uczucia są
na sprzedaż. Gorąco polecam powieść Kevina Kwana „Bajecznie bogaci Azjaci”.
Otwiera oczy na świat znany z kolorowych magazynów, telewizji. Uświadamia kilka
podstawowych prawd. Pokazuje co tak naprawdę w życiu się liczy.

DO tej pory spotykałam się z samymi negatywnymi recenzjami tej książki, dlatego też nie zdecydowałam się na sięgnięcie po nią.
OdpowiedzUsuńAle mi osobiście bogactwo nie kojarzy się z czymś porządnym, a bardziej z rozpuszczeniem i nieświadomością.